sobota, 25 września 2010

Horrorfestiwal (4 edycja) 20-23 października

Już czwarty raz horrorowy event na ekranach kin Multikino (i ostatniego Silverscreen w Łodzi). Od 20 do 23 października zobaczymy filmy. Aktualny plan przewiduje (a może się jeszcze zmienić):

20 października:
Zęby Nocy ("Dents de la nuit", reż. Ste­phen Cafiero, Vin­cent Lobelle, Fran­cja 2008)
Shadows ("Shadows", reż. John Pen­ney, USA, 2010
21 października:
Pozwól mi wejść ("Let me in", reż. Matt Reeves, USA, 2010)
22 października
Ghost Son ("Ghost Son", reż. Lam­berto Bava, Włochy, 2007)
Bone Man ("Der Knochenmann", reż. Wol­fgang Murn­ber­ger, Austria, 2009)
23 października:
Children ("The Children", reż. Tom Shan­kland, Wielka Brytania, 2008)
Rampage ("Rampage", reż. Uwe Boll, Niemcy, 2009)

Od razu rzuca się w oczy brak kolejnej "Piły", która w ostatnich dwóch latach była prezentowana poza konkursem (ale jak widać w ramówce jest jeszcze miejsce dla jakiegoś filmu). a jak juz jestesmy przy poprzednich festiwalach, to trzeba przyznać, że bywało różnie...

Dwa lata temu Złotą Czaszkę zdobył film "Stuck", który moim zdaniem wogóle nie powienien się znaleźć w konkursie. Rok temu wygrała "Sauna" i tu już bez takich kontrowersji. Mam nadzieję, że w tym roku będzie jeszcze lepiej. Aż miło zobaczyć nazwisko Lamberto Bava i jego film z całkiem niezłą obsadą... No i Matt Reeves ze swoim kolejnym, mam nadzieję dobrym filem...
Uważam też, że nie trzeba się lękać filmu "Rampage" Uwe Boll'a (znanego ze zniszczenia takich ekranizacji gier komputerowych jak "BloodRayne", "Far Cry" czy "Alone in the Dark") - widziałem go i byłem bardzo zaskoczony... mile.

Może zonaczymy jeszcze jakieś krótkometrażówki?

Tymczasem bilety do nabycia w kasach kin (1 dzień 19 zł, karnet: 66,60 zł). Szczegóły na stronie http://www.horrorfestiwal.pl/.

Do zobaczenia w kinie!


piątek, 24 września 2010

Resident Evil: Afterlife (4.3/6)

Czwarta odsłona cyklu Resident Evil, a według niektorych najlepsza. Po częsci zgadzam się z tą opinią... ale tylko "po części".

Film zaczyna się mocnym wejściem. Alice atakuje siedzibę Korporacji Umbrella w Tokio, ale główny przeciwnik unika śmierci stając się głównym czarnym charakterem filmu. Fabuła jest kontynuacją wątków z "Zagłady" - ponownie spotykamy kilku bohaterów (Claire, K-Mart), a głównym atkiem jest poszukiwanie Arkadii - azylu dla ocalałych i prace naukowców z Umbrella nad nowymi modyfikacjiami wirusa. W trakcie filmu sprawnie wprowadzane są nowe postacie, które z pewnością zobaczymy w kontynuacji... bo przecież zakończenie nie daje złudzeń, że tworcy będa sie bawić nami i wirusem T jeszcze przez długi czas.

Do reżyserii powrócił Paul W.S. Anderson - twórca pierwszej części z 2002 roku i rewelacyjnego "Zagubionego Horyzontu". Posługując się technologia 3D opracowaną przez Jamesa Camerona na potrzeby "Avatara" daje nam niesamowite widowisko - i czasami przesadza. Kilka scen wyglada tak nienaturalnie, że prawie nie można na nie patrzeć. Sporo scen walki jest niespójna wizualnie (wyskok Claire podczas walki z Nemesisem w łaźniach, a później "rozpęd" wrogów naprzeciw siebie).

Ponadto mam wrażenie, że szykowane jest coś mocnego dla dotychczasowych pobocznych postaci - rodzeństwa Redfield - większość scen walki i akcji (poza początkiem) rozgrywała się z ich udziałem. A może Milla jest już zmęczona?

Swoją drogą wprowadzenie brata Claire - Chrisa Redfielda jest dość... żałosne? cienkie? zbyt proste? 
Wentworth Miller na ekranie - ponownie uwięziony i ponownie z planem ucieczki - wywołał salwy śmiechu w kinie. Aktorsko też się nie popisał... zatrzymał się na poziomie serialowym i zafundował nam ten sam zestaw mimiki, zaciśniętych ust i zmarszczonego czoła...

Widowisko - bardzo dobre... fabuła szwankuje i poważnie obniża noty filmu. Aktorsko na średnim poziomie. Mimo to - czekam na ciąg dalszy.