piątek, 7 maja 2010

Opętani (3.9/6), Szaleńcy (4.5/6)

"The Crazies" to dwa filmy. Jeden z 1973 roku w reżyserii George'a A. Romero, a drugi to remake z 2010 roku. Co ciekawe, pomimo takiego samego tytułu oryginalnego, tytuły polskie się różnią: wersja Romero to "Szaleńcy", a nowa to "Opętani".

Całkiem niedawno miałem też okazję przypomnieć sobie pierwszą wersję w filmu i od niej rozpocznę.

Zaczynając prace nad tym filmem, Romero miał za sobą ogromny sukces "Nocy żywych trupów". Film ten momentalnie zrobił z niego gwiazdę mocnego kina. "Opętani" są swego rodzaju rozwinięciem tematu zarazy, ale tym razem mamy wyjasnienie doskonale pasujace do czasów zimnej wojny - wirus Trixie opracowny przez wojsko dostał się do źródeł wody czerpanej przez małe miasteczko.

akcja wojska jest szybka i bezwzględna. Kwarantanna i śmierć dla każdego kto chce się wymknąć.

Film doskonale obrazuje chaos społeczności, która zostaje zaatakowana z dwóch stron - z jednej przez wirus, a z drugiej przez wojsko. Ludzie buntują się i giną pod gradem kul. Kilku bohaterów postanawia powalczyć o życie i wymknąć się poza teren kwarantanny.

Nowszy film w reżyserii Breck'a Eisner'a jest odnowieniem dokładnie tego samego schematu. W sumie to nie było co poprawiać, bo film Romero jest bardzo dobry. Zmiany polegały głównie na dostosowaniu otoczenia do postępu technologicznego - komórki, internet itp. Interakcje między głównymi bohaterami są niemal identyczne i film nie wnosi za wiele nowego. Jest to kolejny przykład niepotrzebnego remake'u. Zadowoleni mogą być tylko ci, którzy nie lubią klimatów starych filmów bo ograniczona wyobraźnia i wiedza o świecie nie pozwala im odpowiednio wczuć się w fabułę.

Jeśli chodzi o obsadę to odpowiadał mi Timothy Olyphant ("Deadwood"), ale już kreacja Radhy Mitchell była jakaś nijaka.

czwartek, 6 maja 2010

ZMD: Zombies of Mass Destruction (3.2/6)

Kolejny film o zombie i znowu słaba ocena. Tylko minimalnie gorszy od "Survival of the Dead" - ale jednak.

Akcja filmu rozgrywa się w małym miasteczku, które poznajemy juz na samym początku. I musze przyznać, że sposób pokazania miasteczka jest najlepszym elementem w tym filmie. Podczas czołówki i krótkiego wstępu, przemieszczając się po mieście, możemy zobaczyć jego mieszkańców podczas normalnych czynności i interakcji. Robi to całkiem dobre wrażenie.

Dalej, twórcy zaczęli już bawić się konwencjami znanymi w gatunku. Głównym celem tego pastiszu najwyraźniej było wyśmianie pospolitych przywar takich jak strach przed mniejszościami etnicznymi, homofobia czy ekstremalny fanatyzm religijny. Zagrywki bohaterów są łatwe do przewidzenia, chociaż znajdziemy kilka naprawdę mocnych (i zabawnych) scen.

Film przeznaczony jest jedynie dla wielbicieli zombiaków i najtwardszych twardzieli. Dla innych to po prosu strata czasu.

środa, 5 maja 2010

Survival of the Dead (3.5/6)

Nie wiem co powiedzieć...
Zawiodłem się.

Po całkiem dobrym "Land of the Dead" i bardzo dobrym "Diary of the Dead" spodziewałem się czegoś lepszego. Niestety George A. Romero, jeden z moich ulubionych twórców, zawiódł mnie.

Film zapowiadał się całkiem nieźle. Mocne nawiązanie do "Diary of the Dead" dało mi nadzieję na konwencję spin-off'u, ale szybko okazało się, że to film w stylu australijskiego "Undead" - co w wyjątkowo w tym przypadku nie jest komplementem ("Undead" znany jest pod śmiesznym tytułem "Zombie z Berkley").

Koncepcja małej zamkniętej społeczności rednecków broniących się przed atakiem zomiaków jest super, ale według mnie została całkowicie zniszczona. Film prawie nie ma fabuły (ja się nie dopatrzyłem). Ten tytuł juz bardziej pasowałby do "Zombieland" niż do tego filmu. Mogli go też nazwać "Redneck Zombies", co pasowałoby idealnie, ale ten tytuł jest zajęty.

Jeśli chodzi o obsadę to jest średnia - nic nadzwyczajnego. Podobnie sprawa ze zdjęciami. Film ratuje tylko trochę fajowych (jak zwykle) efektów zabijania zombie i latających flaków.

Ogólnie ocena jest niestety ponad 1 punkt niższa niż się spodziewałem - a to już dużo.
Jeśli macie inne zdanie na temat tego filmu (który kultowy raczej nie będzie) to zapraszam do dyskusji.