środa, 3 marca 2010

Pozdrowienia z Paryża (3.3/6)

Ci, którzy sądzą, że dobre nazwiska gwarantują dobry film - grubo się mylą. Przekonujemy się o tym nie pierwszy raz. Luc Besson (pomysł), Pierre Morel (reżyseria), John Travolta, Jonathan Rhys Meyers, Katarzyna Smutniak (trzy główne role) nie zagwarantowały nawet dobrej rozrywki - a szkoda.

Travoltę darzę sentymentem, a Jonathan Rhys Meyers'a nawet lubię (ze względu na "Dynastię Tudorów") i wydawało mi się, że ten duet jakoś się zgra i poprowadzi sprawnie akcję.
Zamiast tego mamy ciężkiego (żeby nie pwoiedzieć grubasa) Travoltę skaczącego, tłukącego, biegającego po dachach niczym Yamakashi... strzelają do niego i nie mogą trafić - ale on ZAWSZE trafia. Wszystko efektownie, szybko i boleśnie...

Jonathan Rhys Meyers gra pracownika ambasady USA we Francji, który za wszelką cenę chce zaiponować ludziom z wywiadu i wykonuje dla nich małe robótki (podsłuchy itp.). Pomysł fajny - przyznaję. Ni stąd ni zowąd dostaje jako partnera Chalie'go Wax'a i jego życie się zmienia nie do poznania. Musi ścigać gangsterów azjatyckiego pochodzenia, biegać po mieście z wazonem pełnym koki, pozwalać zabijać policjantów... a jakby tego było mało jest jeszcze sprawa jego narzeczonej, która...

No dobra... bez spojlera, ale i tak jestem pewien, że się domyślicie - fabuła nie jest zbyt skomplikowana.

Ogólnie film to KUPA.
Jedyną ciekawostką jest rola Kasi Smutniak, która zagrała w tej produkcji jedną z ważniejszych ról - ale w moim odczuci nie wypadła zbyt przekonująco.

Aż się boję co Pierre Morel zrobi z "Diuną", której realizacja w jego rezyserii przewidziana jest na 2012 rok. "Uprowadzona" była całkiem dobra, ale po tym paryskim wypadku mam pewne obawy.

1 komentarz:

  1. A i tak oceniłeś to nawet wysoko, jak na kupę oczywiście ;)

    Ja podszedłem do tego bez specjalnych wymagań, znając kino akcji ze stajni Bessona wiedziałem że będą się strzelać, bić po pyskach i ew. biegać po dachach. Szkoda, że Meyers miał taką słabą rolę do zagrania. Bawiłem się umiarkowanie dobrze. ale to chyba ze względu na sporo STRASZNIE GŁUPICH momentów. kule omijające Waxa, wazon koki czy przebiegnięcie wiaduktu szybciej niż rozpędzone Volvo... i wiele innych. ale strzelali się i do wieczornego piwa było strawne. podobał mi się wątek dziewczyny granej przez Smutniak. zaskoczyli mnie tutaj. Wolę czasem taki film niż kolejny cienki horror. Wytwórnia Bessona zresztą ma na koncie sporo gorszych gniotów.

    ja dałem 6/10 - w sumie podobna ocena.

    OdpowiedzUsuń