poniedziałek, 8 lutego 2010

The House of the Devil (4/6)

Jako fan horroru zwróciłem uwagę na ten film ze względu na jego tytuł. Krótkie zerknięcie na imdb powiedziało mi, że film opowiada o młodej dziewczynie wplątanej w satanistyczne rytuały.

Ok. Film totalnie mnie zaskoczył.

Film jest z 2009 roku, a akcja dzieje się w latach 80-tych. Cały film zrobiony jest w klimacie kina tamtych lat - łącznie z muzyką, czołówką, montażem i zdjęciami. Super klimat dla ludzi znudzonych efekciarskimi ujęciami, spowolnieniami i bryzgającą na obiektyw kamery krwią.

Fabuła też była miłym zaskoczeniem. Niektórzy mogą powiedzieć, że film jest nudny i się ciągnie, ale my (oglądaliśmy film w trójkę) tak tego nie odebraliśmy. Zgodnie przyznaliśmy, że taki sposób budowania klimatu się obronił. Sporo jest scen, które niby nie wnoszą niczego nowego, ale to taka cisza przed burzą. Spowolnienie tuż przed wielkim finałem.

"The House of the Devil" można uznać za film jednej aktorki, Jocelin Donahue, której nie kojarzę z żadnego innego filmu, ale wypadła dość przekonująco. Wielkim zaskoczeniem był dla nie występ Toma Noonan'a ("Gorączka", "Czerwony smok"), który idealnie pasuje do swojej roli.

Film zasługuje na obejrzenie głównie ze względu na jego wyjątkowość w porównaniu do trendów naszych czasów. Realizacja w stylu lat 80-tych była wielkim eksperymentem, który, moim zdanie, się sprawdził.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz